
Zbyt wiele ostatnimi czasy gadania. Wiele. Zbyt. Zbytek słów. Bo jest się w galopie i czuje, niczym jeż na wrotkach, przez wertepy mknący.
I trzeba chwili, w której się człowiek zamknie. Wciśnie pauzę. Zatrzyma. Trzeba trzepnięcia w ucho, czasem dwa, kiedy w jedno to za mało. Oślepienia na ułamek sekundy. Ciszy całkowicie głuchej. Spokoju, który musisz wydzierać sobie sam.
Czasem świat zdaje się być harmonijny, jak u Możdżera, czysty, jak pierwszy śnieg, łagodny, jak ciepły wiatr wiosną i dobry, niczym Adam w chwili stworzenia. I takie czasem to dar. I oby częściej tak... Bez analiz. Prosto.
I trzeba chwili, w której się człowiek zamknie. Wciśnie pauzę. Zatrzyma. Trzeba trzepnięcia w ucho, czasem dwa, kiedy w jedno to za mało. Oślepienia na ułamek sekundy. Ciszy całkowicie głuchej. Spokoju, który musisz wydzierać sobie sam.
Czasem świat zdaje się być harmonijny, jak u Możdżera, czysty, jak pierwszy śnieg, łagodny, jak ciepły wiatr wiosną i dobry, niczym Adam w chwili stworzenia. I takie czasem to dar. I oby częściej tak... Bez analiz. Prosto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz