poniedziałek, 17 października 2016

tak, że tak

Czasem nie ma się słów. Własnych, prawdziwych, które byłyby interesujące, czy atrakcyjne. Czyta się wtedy. Rzeczy niegłupie, ale i niewzniosłe. Żeby zabić martwy już od dawna czas. 
Zimno. Mokro. Ciemno. Bezdusznie. Bezludzko. Nieludzko. Bezbożnie.
I taka myśl, czy może można się modlić bezsłownie - westchnieniem, spojrzeniem, ucieczką i zaprzeczaniem - sobie i ideałom... 

Jonaszem być, Jakubem, Mateuszem, albo kimś w ogóle, o kogo Ty Sam się upomnisz... Lecz jeśli nawet do tego trzeba mojej wiary i mojej nadziei, to nie mam dziś siły, Boże, aby Cię wzruszyć, poruszyć, choć wierzę, że Jesteś. Zbyt odległy dziś. To nie w porządku.