wtorek, 14 lutego 2017

Adamie, gdzie jesteś?

I nawet w szarym, brudnym wieczorze można być przyłapanym przez chwilę zdumienia. I nawet w środku miasta może wybrzmieć spokojny krok ośmiu błogosławionych podków. Jest taka cisza w człowieku, w której milkną gniew i obrzydzenie. I takie ułamki sekund, kiedy wydaje mu się, że przez dziurkę od klucza zagląda do Raju. A może w oczy Boga... A może we własne serce... A może i tu i tu i tu jednocześnie? Lecz... Znaczyłoby to tyle mniej-więcej, że człowiek nosi w sobie pamięć o czymś, czego nigdy nie zaznał. Tęsknotę za miejscem, w którym nie był. I TO spojrzenie... Gniewne? Zniecierpliwione? Drwiące? Zasmucone? A może pełne dobroci, która zesłała ciszę, zdumienie i konie... 


Szukajcie, dopóki się pozwala znaleźć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz