wtorek, 7 marca 2017

od Ciszy do Słowa

Nie złapiesz Ciszy. Nie pochwycisz. Nie zmusisz do mówienia. Cisza jest życiem wszystkich głosów, śpiewów, szumów i trzeszczeń. Im więcej ich, tym mniej Ciszy. W Niej i tylko w Niej (nie poza) śpiewają ptaki, gwiżdże wiatr, szepczą wątpliwości i rozbrzmiewają fałsze. A kiedy milkną dźwięki, Ona trwa nadal. Tutaj rodzi się i umiera płacz, lament, śmiech, okrzyk złości. W Niej zawierają się czas i przestrzeń, oddech niemowlęcia i westchnienie umierającego.  Przyzwyczajeni do ćwierćnut i ósemek, do polifonii i taktów wypełnionych po brzegi, czujemy się tak bardzo niezręcznie, gdy pauza trwa za długo, jakby była tylko chwilowym oddechem, miejscem niecierpliwego przeczekania i nerwowych spojrzeń. Na początku było Słowo. Ale... I Ono musiało wyłonić się z Ciszy, nie z odwiecznego jazgotu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz