czwartek, 14 marca 2013

all you need is... Silence

Potrzeba jest potrzebą. Nie każdą spełniać należy, ale na niektóre należy spojrzeć ze szczególną przychylnością. Na przykład na tę, która powiadamia osobnika o konieczności zredukowania bodźców do tzw. minimum, albo przynajmniej do czegoś na jego kształt. Myślimy słowami, mówimy słowami, bardzo wiele wyrażamy i przyjmujemy w sposób werbalny. Za dużo atakujących człowieka treści (ze środka i z zewnątrz) powoduje, w najlepszym razie, zmęczenie. I na najlepszym pozostańmy. Sito się czasem przydaje, żeby z całego gąszczu treści wybrać tylko te w danym momencie najpotrzebniejsze. 

Tak, jestem już od-słownie zmęczona. Potrzebuję rozległej i trwałej Ciszy, tej, w której zamierają wszystkie drgania, tej, w której pozwalasz strunom wybrzmieć do końca i na samym końcu zamilknąć. 

Wrócę tu w okolicach Zmartwychwstania, Paschy, dla niewtajemniczonych - końcem obecnego, tudzież początkiem następnego miesiąca.

Tymczasem... fajny ten Papież. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz