wtorek, 1 marca 2016

(bez)czas

Jest marzec, czyli prawie kwiecień. Jest wtorek i wrażenie, że ostatnia niedziela wydarzyła się szalenie dawno. Zaraz nastąpi czwartek, sobota, później wtorek lub środa, koniec marca, czerwiec, rok 2018 - czas jednostajnie przyspieszony, masz wrażenie. Dni znikają, jakby ktoś ci je podkradał, podjadał ukradkiem kiedy nie widzisz, zabierał, wynosił z twojego życia, gdy śpisz, tak, że z dnia na dzień jesteś nie tylko starszy, ale też coraz bardziej ogłupiały i szczuplejszy o imieniny Antoniego, Krystyny, Jana - jak ścienny kalendarz, z którego każdego dnia zdecydowanym i bezlitosnym ruchem usuwa się zbędną kartkę, tak i tobie ubywa ubywa ubywa, nie kapie, a płynie - czas jak wodospad, w którym zanurzony jesteś po uszy. Do czasu. 

Gdy toniesz w czasie, w bezczasie, wiosłuje już chyba tylko Anioł Stróż jeden, a Jeden Bóg wiedzieć raczy, dokąd.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz