poniedziałek, 26 grudnia 2011

między nami

Film. Obraz niezsynchronizowany z napisami. Dziesięć scen do przodu, zaległe podpisy. Tak się czasem czuję i może to nic złego. 

Nie jestem krasomówcą. Nie potrafię składać życzeń, z resztą wszystkie te wymyślne wierszyki są dla mnie mocno nienasycające. Słowa, słowa... A Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami. I na to między zwrócił dziś słuszną uwagę ojciec Kłoczowski. Że: dbajmy o to, co między nami. 


Chcemy, żeby było, jak z obrazka. A nie jest. Albo chociaż jak dawniej, kiedy byliśmy dzieciakami zafascynowanymi PRLowską choinką. Już nie ten czas.

- Życzę Ci, żeby te Święta były takie, jak powinny być.
- Tylko jakie powinny być?
- No właśnie...

Potrafię pracować. Potrafię leniuchować. Potrafię spać, albo się uczyć. Nie umiem świętować. Świętowanie, to jest bycie z Kimś, dla Kogoś  i tylko po to, by być. I dlatego, że tylko po to, szukamy sobie zajęcia... Jem. Czytam. Nie wiem. Coraz bardziej nie wiem. Wątpię nawet w to, że to kwestia czasów. Obawiam się, że tak było zawsze, kiedy ludzie przestawali być dziećmi. Choć może... Może przeszkadza nam to, co mamy. Przesyt. Być może trzeba nic zupełnie nie mieć, by móc świętować. By otworzyć oczy. Być może.

Z roku na rok roszczenia względem tych Świąt są coraz mniejsze. Jakie będą, takie przyjmę, bo jak inaczej? Nie ma śniegu, to nie. Prezent taki, czy śmaki. Rozkojarzona Pasterka. Choćby we wszystkich ciastach były zakalce - mam wrażenie, że to bez znaczenia. Nie masz oczekiwań - cieszy Cię to, co masz. Tak jest prościej. 

Miało być jeszcze o tym, że adwentowe cosobotnie próby irytowały mnie w tym roku wyjątkowo. Znów myśl, że kiedyś było inaczej, kiedyś to była radość. Czy ze mną jest coś nie tak? Zrezygnować? Zawsze można, zawsze czas. Poczekam. I przyjdę na tę czwartą, z lepszym nastawieniem i zaangażowaniem. Chwyciło. Śpiewanie miłe, kolędy ładne, Pasterka radosna. A ja... nie umiem świętować. Ale co będzie, to przyjmę. Ostatecznie to tylko jedna z wielu rzeczy, których nie potrafię. Przestaję udawać, przestaję się spinać, wymuszać na sobie cuda. I jest lżej. 

I dalej wiem tyle, co nic. Prosty człowiek jestem, z wrodzoną umiejętnością do komplikowania sytuacji. Czas zmienić nawyki. Śmignąć nimi przez okno i wypić kawę w (s)pokoju. Z kawowarki.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz