środa, 27 czerwca 2012

najlepszy !




LITANIA CZERWCOWA

Rozciągnięte dni – lubię
Słońce w środku nocy – lubię
Koguty piejące o trzeciej (wspomnienie małomiasteczkowe) – lubię
Zapach kwiatów – lubię
Zapach kadzidła – lubię
Zapach kwiatów i kadzidła (razem) – lubię
Różowe goździki – lubię
Czerwcową niszę ekologiczną – lubię
Czerwcowe moje środowisko naturalne – lubię
Upalne wieczory wchłaniające człowieka – lubię
Być człowiekiem wchłoniętym przez upalne wieczory – lubię
Wracać wieczorem rowerem do siebie – lubię
Jechać spontanicznie na drugą krawędź miasta, prawie w środku nocy – lubię
Duszny zapach drewna w kościele – lubię
Słońce, słońce, słońce – lubię, lubię, lubię
Burzę w duszny prawie zmrok – lubię
Ciepły deszcz (byle nie za długo) – lubię

Nie powiem, Panie Boże, czerwiec udał Ci się pierwsza klasa!! Mój ulubiony. Głupio byłoby się rodzić innym razem. Ni w pięć, ni w dziewięć. Tu jest w sam raz. W dziewięć właśnie. Terminowo. Na szóstkę z plusem. Z wszystkimi egzaminami ze wszystkich lat nawet – tu jest dobrze.
Miejsca swego ciągle szukam, ale czas już mam – sam mnie znalazł...

I mogę wreszcie czytać te książki, na które mam ochotę. I słuchać kiczowatych, niezobowiązujących piosenek. I leżeć na trawie. I na spokojnie nie popadać w bezczynność. Wydarzać się w swoim tempie. I cieszyć z rzeczy prostych. („Bo skoro jem kanapkę, to dlaczego mam się nie cieszyć, że jem kanapkę?”).

I nie obchodzi mnie, czy egzystencja wyprzedza esencję, czy może na odwrót. Oddycham, więc jestem.

HEY, HEY – HOLYDAY !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz