wtorek, 14 sierpnia 2012

kolor, smak, zimno i sen wariata

Poranki są już zimne. Szczególnie poranki, poranki. Mam na sobie dwie piżamy i szlafrok, w sobie zaś chęć pójścia do drugiego pokoju po szalik. Z gorącą herbatą i kawą jeszcze chwilę pozwlekam. 

Co to jest sen wariata? To chyba takie spanie - niespanie, kiedy kładziesz się z zamiarem "na chwilę", wiedząc, że będzie to jednak kilka godzin rozrytych w poprzek serią budzików. To mieszanie się rzeczywistości z nierzeczywistością podczas tych kilku godzin przespanych przy pełnym i częściowym świetle. To każde przebudzenie, któremu towarzyszy myśl: "tak, tak, już wstaję, bo muszę zrobić to i to i to i to, tylko jeszcze chwilkę, jeszcze godzinka, albo pół". To odpoczywanie bez realnego odpoczynku. 

Jednak choć zimno jest i od jakiegoś czasu wcześnie, dzień zaczął się raczej dobrze i bardzo zależy mi na tym, by nie był gorszy w każdym następnym momencie. 

Od kilku(nastu?) dni jesień wisi w powietrzu. To jest już naprawdę widoczne i wyczuwalne - powietrze ma inny kolor i smak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz