piątek, 20 września 2013

naprędce

Tysiąc myśli, o których wciąż jeszcze trzeba na tyle zapomnieć, by zająć się teraźniejszością i na tyle pamiętać, by mieć motywację do przebrnięcia przez tę teraźniejszość. 
I życie - toczące się za bardzo już przez pocztę elektroniczną, więc każde dotknięcie - chłodu i wiatru - tak cenne. 
Były momenty, że nie chciało się żyć, w całym obecnym teraz chaosie się jednak chce - bo tyle jeszcze książek do przeczytania, miejsc do zobaczenia, tyle pięknej muzyki do odnalezienia i wysłuchania, rzeczy i prawidłowości do odkrycia, do zrobienia tyle - tyle tego, co się lubi, a na co teraz nie ma czasu, tylu ludzi do ciągłego uczenia się kochać. Tyle dni - nie wiem, ile, ale chyba za mało na wszystko. Czasem się boję, że za mało, aby się zmienić na lepsze... By stać się wiernym i wytrwałym. Cierpliwym i kochającym. By pozbyć się złych przyzwyczajeń. 
Wielkość i małość - nic, co ludzkie, nie jest mi obce. Czasem aż do szpiku kości, do bólu, do dreszczy na plecach. 
I chyba jeszcze dlatego chce się żyć, że każdy nowy-stary bałagan jest już inny, choć przecież tak niezaskakujący. Mój i już nie mój. 
I boję się powiedzieć, że może gdzieś w tym wszystkim zaczynam wreszcie "wierzyć", nie tylko "powielać".
Choć przecież wciąż mogę się mylić.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz