czwartek, 16 lipca 2015

przenikanie

Rano budzi mnie warkot tysięcy kosiarek i zapach świeżo skoszonej trawy. Za pierwszym nie przepadam, w drugim mogłabym się nurzać każdego dnia. Wyłączam więc ze świadomości pierwsze, by z przyjemnością oddać się drugiemu i trochę jeszcze w tej trawie podrzemać. 

Wieczorem Sz., E. i M. odwożą mnie na przystanek. Z lasu wjeżdżamy w otwartą przestrzeń pomiędzy łąkami i wtedy naszym oczom ukazuje się wielkie, okrągłe, zachodzące słońce. Czerwony grejfrut, dojrzała dynia, pełnia doskonała i do tego płonąca niesamowitym żarem. /Chwała tobie, słońce /Odyńcu ty samotny /Co wstajesz rano z trzęsawisk nocnych...*/. Widok naprawdę piękny, choć ilekroć mówię, że coś jest piękne, samo to stwierdzenie trąca mi kiczem i banałem. (Może dlatego, że pamiętam osobę, która zwykła mawiać, że coś jest piękne, tak mocno akcentując przy tym "ę", że zawsze brzmiało to przesadnie i sztucznie, a może dlatego że piękno to kategoria niezwykle rzadka i bardzo wyjątkowa i jeżeli mam używać tego słowa całkiem serio, to raczej rzadko). Rzucam więc na wpół swobodnie: Jeżeli coś mnie naprawdę zachwyca, to jest to natura. Wytwór człowieka nie może naprawdę zachwycić. No, chyba, że muzyka... 

Nie jest to chyba nawet moje spostrzeżnie, ale pogląd, o którym pewnie gdzieś usłyszałam, lub przeczytałam, a który był jednym z tych, który wypowiada ktoś, abym ja mogła usłyszeć coś, co czuję i wiem od dawna, choć nie zawsze to sobie uświadamiam, a więc nie jest to moje autorskie spostrzeżenie, niemniej podpisuję się pod nim całkowicie - trudno jest naprawdę zachwycić się tym, co stworzył człowiek - architekturą, miastem, konstrukcjami itd. To wszysto może być naprawdę ładne, spójne, zgrabne, gustowne i jeszcze jakieś, ale nie przeszyje mnie na wylot. Nie spowoduje tego, co jest w stanie zrobić zwykła burza, tęcza, zachód słońca, wiatr, kwitnące drzewa, spadające liście, szumiące morze, majestatycznie nieruchome góry - nie zachwyci mnie do głębi mego jestestwa. Owszem - bardzo lubię gotyckie budowle, albo też widok starych monastyrów, przyczepionych do skał, ale bez tych skał nie byłoby takich monastyrów - architektura, jeśli skłonna do wzbudzania zachwytu, jest wpisana w jakiś krajobraz - wycięta z kompozycji - dla mnie - umarłaby. Nawet, gdy jestem w środku - jak w kościele Katarzyny czy Świętej Trójcy - zachwyt budzi raczej świadomość Świętego, zamkniętego i jakby ograniczonego murami budowli (choć tak naprawdę nieograniczonego niczym, to jasne), albo gra świateł przedostających się (lub nie) do wnętrza (i całkowita ciemność potrafi być przejmująca). I jeszcze zapach. Kadzidła, kwiatów i ludzkich trosk - jeśli tak to można ująć. 

Kwestia druga - ile razy urzekł cię zachód słońca - nad morzem, w górach, albo jakiś inny, niesamowity widok? Patrzysz i myślisz: "to jest to!", ale kiedy spróbujesz zrobić temu, czy innemu zjawisku fotografię, wychodzi nieco tandetny obrazek trącający kiczem, jak pocztówki z pozdrowieniami znad morza. Piękno jest czymś, co uparcie nie daje się złapać, a przynajmniej nigdy w całości. Nawet, jeśli zdjęcie wyjdzie ci bardzo dobre i bardzo mało kiczowate, wiesz, że w rzeczywistości to było jednak inaczej. Nie do opisania, nie do pokazania, trzeba było tam być i widzieć i dać się przeniknąć.

Jeśli już wytwór człowieka jest w stanie przyprawić mnie o dreszcze i spowodować totalne poruszenie, to tylko i wyłącznie muzyka. O ile można ją nazwać "wytworem człowieka". Głos jest darem, można go jedynie ćwiczyć lub nie, ale z pustego i Salomon... Trochę inaczej jest z instrumentami, choć z drugiej strony - jeżeli ktoś jest na czymś w stanie zagrać tak, że doprowadza mnie do wzruszenia, to nie podejrzewam, aby to była jedynie wyrafinowana technika. Podejrzewam raczej takiego instrumentalistę o głęboką wrażliwość, a to już nie jest coś, co sobie sam wybudował, jak domek z klocków. To jest to, kim on jest.   

Nie wiem, czy tam, po drugiej stronie, w tej lepszej, absolutnej wieczności, będziemy czytać książki, robić zdjęcia, malować - może tak, może nie, ale wprost nie umiem sobie wyobrazić Chwały bez muzyki - bez śpiewu i bez słuchania. Niemożliwe. Niewiarygodne - śmiem twierdzić, może zuchwale. Chwała musi wybrzmieć. Radość musi wybrzmieć. Piękno musi wybrzmieć. Pokój musi wybrzmieć, nawet jeśli wybrzmiewa poprzez ciszę - cisza to nie tylko długa pauza pomiędzy dźwiękami, cisza jest także tym, co potrafi brzmieć głośniej, od wszystkich dźwięków świata. Być może to właśnie cisza jest fundamentem całej i każdej muzyki, bo tylko bezmiar ciszy potrafi pomieścić jakiekolwiek brzmienie.

Życie musi wybrzmieć, zanim to ja stanę się długą pauzą na wiele kolejnych pokoleń. Oby moje życie było zatapianiem się w Tej Ciszy, której bezmiar czyści wszelkie fałszywe brzmienia i która pomaga mi brzmieć zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, z tym, jak zostałem kiedyś nastrojony.  

* Edward Stachura, Gloria, fragment.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz