czwartek, 17 czerwca 2010

pozytywnego coś pozytywnego

Wieczór pachniał lawendą i kiełbasą. Lawenda była moja, a kiełbasę taszczył do domu ktoś inny. Jakiś osobnik w busie. Lubisz, kiedy bus woni kiełbasą? Ja nieszczególnie. A już na pewno nie w dzień postny...

Świat o tej porze jest swoiście piękny. Odcienie nieba przechodzą z jednego w drugi - jak barwy pastelowych kredek, leżących obok siebie w pudełku. Wieczory przyjemne i wiatrem smaga. I te dni tak rozpięte - maksymalnie, ograniczające rozmiar nocy. A noce też miłe i przyjazne - gwiazd dużo, a po drugiej słychać już pierwsze ptaki. Lubię ten czas. Właśnie ten - panowania dnia nad nocą, czas ciepłych wieczorów i przyjaznego nieba. Bo człowiek jest ukierunkowany ku słońcu, ku światłu.

I czasem tylko nic nie mogę poradzić na to, że jednak jakoś puste to życie. Tymczasowo zapewne, minie i coś poradzę, albo ktoś poradzi.

Bardzo chciałabym znaleźć w Krakowie, we Lwowie i pewnie w każdym innym mieście, kamienicę z otwartym wyjściem na dach. Wdrapać się tam i siedzieć i patrzeć na dachy, na ludzi, do góry i na dół. Letnim popołudniem. Postaram się to zrobić, choć na razie nie wiem jak.
Chcę zdobyć kamieniczny dach. I poczuć się wolnym. Właśnie tam.

4 komentarze:

  1. Maniaku- ile w Tobie romantyzmu :) ale bezironijnie to mówię- serio... piękne to :) mimo tego słowa "puste" gdzieś tam nieśmiało się przewijającego... ściskam :):*

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :) pięknie dziękuję :) i odściskuję. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. a może być kamienica z gdańskim dachem? taki mogłabym zaoferować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. oczywiście że tak! :D z chęcią przyjmę taką ofertę :)

    OdpowiedzUsuń