poniedziałek, 12 lipca 2010

upalnie-(nie)banalnie

Hiszpania topi się w szale radości, Polska topi się w falach upału, turyści nie topią się, a jedynie kąpią, mam nadzieję, w morzach i jeziorach, a ja zanurzona po czubek głowy w zmianach, w studiach, w nowych i starych sprawach. Dzieje się, wybiera się, żyje się, słońce praży i nęci, by wybyć gdzieś dalej, niż do kuchni, czy biblioteki. Myśli się może za dużo, może chaotycznie i o tylu rzeczach naraz. Chciałoby się brać za rzeczy następne i pisać choćby nudną autobiografię, zamiast pracy. Ale co zrobisz dziś, tego nie będziesz musiał robić jutro, czyli zmieniam zasady postępowania. Powoli, jednakże wiadomo, że ewolucja się sprawdza, a rewolucję zwykle, prędzej czy też później, trafi przysłowiowy szlag.

Do dzieła i w drogę zatem. By wraz z lipcem skończył się licencjat, by można było dalej, choć nie wiadomo jeszcze, co pod słowem "dalej" jest ukryte.

Pięknie jest i niespokojnie jest i ciekawie jest i minął już prawie rok !...

2 komentarze: