niedziela, 1 sierpnia 2010

o ciszy inaczej

I znów jest tak, że myśli rozbiegane, że bawią się w berka, jedna chwyta drugą, wokół krąży milion. Wciąż uciekają, znikają, by pojawić się znienacka. Chaotyczne cząsteczki, zderzające się, dzielące, mnożące, nazbyt ruchliwe, ruchliwe permanentnie. Pączkujące jak drożdże. Energia niespokojnych, spontanicznych myśli oddziałuje niewątpliwie na energię życiową, w tym, konkretnym przypadku, wprowadzając komórki w stan podwyższonej aktywności, niespokojnej i nieuporządkowanej, ale nie dołującej. Trybiki, mechanizmy człowieka - ciągle nieogarnione, nieposkromione, niepohamowane i każdy kręci się jakby w swoją stronę, przyprawiając podmiot ludzki o zawrót głowy. Czekam na chwilę, w której położę się na słońcu, beztrosko, w towarzystwie totalnego spokoju i wewnętrznej harmonii, kiedy każda z nadpobudliwych cząsteczek opanuje nieco swą gwałtowność i rozpłynąć się będę mogła radośnie, z uśmiechem i poczuciem, że to dobry stan.

I stąd ta drabina - statyczna, obrośnięta pajęczynami, wygrzana przez słońce.

Wszystko zmierza ku dobremu. Pan uczy prostaczka mądrości, a prostaczek jest Mu za to wdzięczny.

2 komentarze: