czwartek, 17 maja 2012

na jednym wdechu

Kiedyś było o spadaniu z drzewa. To chyba już...

Za oknem coś jakby jesień (chłodniej i rześkie powietrze), więc spadanie zsynchronizowało się z aurą. 

Wiatr, a zatem można oddychać. Wolny piątek, więc można "żegnać się z imperium", a przy okazji z tą dziwaczną karuzelą również. Kręcenie się w kółko wcale nie jest wesołe. Albo wylecisz przy którymś okrążeniu i obijesz sobie to i owo, albo, delikatnie mówiąc - zemdli cię. Całkiem możliwe, że zrealizujesz obie możliwości za jednym zamachem. 

Dobrze jest wstać wcześnie i wcześnie kłaść się spać. 

Na urodziny marzy mi się płyta "Kings of conveniance". Byle nie bryła, ani nie bryłą fioletowego szkła. Do 38śmiu jeszcze daleko, do Nowego Jorku daleko, do pana Tarnawskiego daleko, a od egzystencjalizmu i Sartre'a uciekam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz