czwartek, 19 kwietnia 2012

z deszczem jak z życiem

Przybyłam, zobaczyłam, zdziwiłam się. Wiosną zmienia się wszystko, również nisza ekologiczna, z której piszę. Może zmienię się i ja, kto wie? 

Mniej więcej wczoraj kochane POTEMY uświadomiły mi, jak to naprawdę jest ze śmiechem:
Albowiem śmiech przedłuża życie. Bawmy się więc w myśl zasady: dziś ja tobie przedłużę życie, jutro ty mi pożyczysz przedłużacz. /kabaret POTEM. 
No i tak to jest, że człowiek nosi w sobie pokusę robienia kabaretu prawie ze wszystkiego. I chce, by życie było jednym, nieprzerwanym chacha. Jeżeli nie w stu procentach, to chociaż w dziewięćdziesięciu pięciu...

Te same kochane POTEMY dotarły do mnie z jeszcze jedną, niegłupią mądrością: 
Z deszczem jest jak z życiem - kiedyś się zaczyna, kiedyś się kończy, a czasem przechodzi bokiem. /kabaret POTEM, Umarł Staszek.

Zbyt wielkie chacha spycha egzystencję na bocznicę - to jest wniosek mój. Ale jakże smutno byłoby się nie śmiać! ... 

* * *

Dzięki Pewnemu Człowiekowi sezon leżakowania w prawie plenerze uważam za otwarty. Dziwne, jak bardzo ograniczone było dotąd moje myślenie. Leżakowanie kojarzyło mi się bowiem najpierw wyłącznie z jakimś przymuszonym procesem, któremu poddawane były dzieci w przedszkolu. (Ja, jako osobnik będący pod opieką placówek oświatowych dopiero od zerówki - niekoniecznie). Nieco później czynność ta przywodziła mi na myśl jeszcze (oprócz przedszkola) szczelnie owinięte kocykiem ciało Hansa Castorpa. Od kilku dni pojawia się asocjacja trzecia. Z panami w sposób iście uroczy reprezentującymi folklor okolic pewnego balkonu w tle. 

* * * 

Jest kwiecień. Na ścianie obrazek następujący: 


Skojarzenie tym razem to Jan Klimak i Drabina Raju, o której coś się słyszało, w przeciwieństwie do widzenia. 

Ładnie. Jest ładnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz