wtorek, 29 października 2013

levele

Mówi się, że niektóre książki można czytać na kilku płaszczyznach. Że są takie dla dorosłych i dla dzieci równocześnie - każda grupa odbiorców znajdzie w nich sens dla siebie. To samo doświadczenie, ale nie takie samo. Ten sam obraz - inne myśli, inne spostrzeżenia.

I - tadam! - widzisz, czujesz, myślisz - to już było. Trochę inne, trochę na innej płaszczyźnie, ale to, właśnie to, nie inaczej, miało już miejsce. Niektóre "comebacki" zdają się być pewnym nietaktem, figlem, prztyczkiem w nos. (Pytanie tylko, kto prztyka, bo trudno się już połapać). I trudno wymyślić na poczekaniu mądrą odpowiedź, czemu one służą. I czujesz się jak naukowiec, który dostał raz jeszcze pod mikroskop ten sam obiekt, by go bardziej wnikliwie przebadać. By poznać istotę, okoliczności, sens, cel, z czym to się je i czy to w ogóle jadalne... Bo może w międzyczasie rozwinęła się nauka i metody badawcze. I może już więcej wiadomo, co przynosi nadzieję na nowe wnioski, być może dokądś wiodące. Bo tutaj już byłem. To już widziałem. Ale byłem nie taki, jak teraz i patrzyłem inaczej. I nie widziałem wielu rzeczy. 

Niezaliczony Level. Znów do przejścia...

I nadal można utrzymywać, że życie jest zabawne, choć czasem ta jego cecha bywa nieco problematyczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz