sobota, 26 października 2013

stawać się

Zadziwiające są zmiany. Metamorfozy. To, co potrafi się stać z człowiekiem, a ściślej - z jego sercem. Zdumiewają zmiany związane z rozumem, zmiany sposobu myślenia, wynikające z doświadczenia, zastanawiania się i działania. I jakiejś cudownej pomocy z Zewnątrz.

Pojawia się czasem myśl - jeżeli dotknę tego, co we mnie jest najwrażliwsze, lub jeżeli pozwolę, by to zostało poruszone, efekt będzie porównywalny do wzięcia do ręki tulipana niepierwszej świeżości - spadną wszystkie płatki, rozleci się to to. Tulipan. W drobny mak. Serce. Na kawałeczki.

I trochę tak jest. Burzy się wszystko. Rozlatuje. Hucznie, albo bezgłośnie, jak w niemym filmie, w którym zobaczysz wysadzoną w powietrze i na palcach budowlę, rozpadającą się w ciszy. Cisza jest wtedy, kiedy ściska ci gardło. 

Trochę troski o cebulkę plus wystawienie ją do słońca i zaczyna się dziać. Wyrasta coś nowego. Jakby to samo, ale inne. Świeższe, ładniejsze, mocniejsze. Zaskakujące. 

Dobrze jest być stworzonym, bo to znaczy, że nie muszę się troszczyć o wszystko sam. Dobrze jest być stwarzanym, bo to daje nadzieję na nieustanne przełamywanie przyzwyczajenia do tego, jak jest. Element zaskoczenia. Z tulipanowej cebulki wyrasta słonecznik...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz