poniedziałek, 11 lipca 2011

Hymn pochwalny ku czci Narodowego Funduszu Zdrowia

Z MIŁOŚCI DO NFZ'u: (świeżo natchnione)

Szlachetne zdrowie

nikt się nie dowie

jako smakujesz...

Gdy się zepsujesz bowiem

ja zuchwale wnet przed lekarzem zechcę wylać żale

i pełen ufności w słuszność moich racji

z nadzieją udam się do rejestracji.

Lecz bardzo szybko wiara moja zgaśnie

i oto - spójrzcie! - szlag mię trafia właśnie,

gdyż gabinetu lekarskiego progi

zbyt są dalekie na me liche nogi! ...

Czymże ja jestem?

Ach, trzciną w przyrodzie,

perłą przed Funduszu Zdrowia wieprzem,

który wciąż na okrutnym będąc głodzie,

zżera me składki razem z mym powietrzem.

I tak odliczam wciąż dni do wizyty,

rwę włosy z głowy, kartki z kalendarza,

przed wieprzem, który ciągle nie jest syty...

Ja? Za trzy lata dotrę do lekarza...

Może doczekam się, a może

majestatyczny orszak wcześniej mnie w pokorze

wrzuci do dołka, gdzie me chore twory

zeżre łakomie, acz z ochotą wielką,

zdrowa społeczność bakteryjnej flory...

ja, 11.07.2011.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i gdzie ja to będę pracować;/?
    Ale wiersz genialny :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ło! dziękuję! :) chyba ominął mi się ten komentarz kiedyś. pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń