środa, 3 października 2012

przeważnie nie jest poważnie

Otóż wyjawię Ci dziś w sekrecie prawdę: sensem wieczoru jest pasztet! Skąd się to wzięło? Ano z głodu, stąd takie sensowne. 

Dnie pocięte mam ostatnio w średnio komfortowych momentach (acz nie jest źle),  na skutek czego odżywianie z dnia na dzień traci na swej zdrowotności. I nie chodzi już nawet o to, co się je, ale jak i kiedy. Powiedzmy, obiad na kolację.

Jestem patriotą. Jak każdy szanujący się Polak żywię sympatię do schabowego. Od dziecka ją żywię i to schabowym właśnie.

Przede mną kolejny obrót. We mnie tysiąc kółek zębatych. K. ma nowe okulary (ładne), które naprawdę jej pasują (ładnie K. w nich).

Z roku na rok jesteśmy coraz mniej poważni. A przynajmniej ja. To chyba niezbędna przeciwwaga dla narastającej (po drugiej stronie życiowej huśtawki) powagi, która przeważać zaczyna w życiu. Prze-waga, po-waga, nad-waga. Dlatego nie można za dużo jeść przed snem.  I może idealnie będzie wtedy, gdy powaga i jej brak zrównoważą się i zatrzymają egzystencjalne odchyły na jednym poziomie. W martwym punkcie. Bo może stanie się to dopiero wtedy, gdy wszystko zamrze. Zdaje się, że właśnie jesteś świadkiem zapętlania się myślenia na skutek zjedzenia... ;)

***

Jedną z moich ulubionych sentencji chyba już na zawsze pozostanie poniższa, którą to już raz ośmieliłam się tu przytoczyć:

Albowiem śmiech przedłuża życie. Bawmy się więc w myśl zasady: dziś ja tobie przedłużę życie, jutro ty mi pożyczysz przedłużacz. /kabaret POTEM.

Dobrze jest, gdy ma się od kogo ten przedłużacz pożyczać. 

Dobrego czwartku. I nocy. I pasztetu wieczorami.

A na deser Całuski Pastora.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz