niedziela, 14 lutego 2010

4/4

Pod nogami rozjeżdżał się mokry śnieg. Poszliśmy na piwo - cała nasza czwórka. Ja, moje ego i rozdwojona jaźń. (Wszak dawno nie byliśmy nigdzie razem). Dopiero w trzecim lokalu znalazły się miejsca w sali dla niepalących. Trunek zniknął ekspresowo. Może dlatego, że jeden na czwórkę. Rozmowa nie bardzo się kleiła, więc wróciliśmy do etapu początkowego - w mokry śnieg uliczny. Rozjeżdżaliśmy się razem z nim.

3 komentarze:

  1. o jenyyy, dość pesymistyczne, ale mam nadzieję, że to tylko taka impresja zimowa, a nie rzeczywista kondycja umysłu

    OdpowiedzUsuń
  2. ale piękne :)))

    tylko te lokale żeby były dla niepalących... eh. Pozdrowienia dla wszystkich czterech :))

    OdpowiedzUsuń
  3. cała czwórka za pozdrowienia dziękuje i potwierdza, że taką właśnie kondycję miała wczoraj. ale dzisiaj jest dzisiaj - nowy dzień, nowy tydzień. dziś jest lepsze.
    ściskam Was!

    OdpowiedzUsuń