sobota, 27 lutego 2010

zima i wiosna pośrodkiem.

Nie jest najlepiej, ale nie jest też najgorzej. Nijak to także określenie, które nie oddaje stanu rzeczy. Śnieg się topi, trochę słońca, deszczu, wciąż orzeźwiający, ale już ze szczyptą ciepła wiatr. Spod śniegu wyłania się tona brudu, człowiekiem uczynionego chaosu. Ale i na ten brud świeci przecież ciągle słońce. Robisz dobrze i źle, mądrze i głupio - równocześnie i na przemian. Bywa także, że nic nie robisz. Już nie wiadomo, czego jest więcej. Próbujesz się zebrać, poskładać, posprzątać swój bałagan. Często wcale się nie starasz niczego ogarniać, tylko siedzisz i machasz nogami. Śpiewasz, albo nie. Śpiewanie męczy i cisza denerwuje. Patrzysz - pod nogi i w niebo, na siebie i ludzi, a może czasem gdzieś dalej jeszcze. Myślisz, że udać się musi, nie teraz, to kiedyś na pewno. A potem śpisz przytłoczony poczuciem niepowodzenia. Odżywasz, oddychasz, łapiesz coś w ręce. I znowu upuszczasz lub rzucasz o ziemię celowo, przy użyciu wszystkich pozostałych sił. I siądziesz kolejny raz i machać będziesz nogami. Na wesoło i na smutno. A potem nowy dzień się zacznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz