niedziela, 29 maja 2011

dziękuję, jest dobrze.



Tak mi się skojarzyło, choć na obrazku jest o wiele bardziej miękko ... ;)

Nie ma wzniosłości, napompowanych słów, frazesów, patosu, arcy mądrych sentencji. Jest bardzo zwyczajnie, trochę słabo, jak to na ogół z człowiekiem. Chyba nieźle.

I każda rzecz tak zwyczajna. W oparciu o doświadczenie, bardzo trudno jest pozbyć się przekonania, że niespodziewane bodźce, tzw "uderzenia w głowę" dokonują się dla jakiegoś zwrotu. Może prawda, a może czasem nie jest koniecznym grzebanie w podłożu, w celu znalezienia drugiego dna. (Gdy pierwsze widać całkiem wyraźnie. Wystarczy w lustro spojrzeć... :P)

Jeden wniosek już wyciągnęłam: kupuję kask. Wobec innych wniosków przyjmuję postawę otwartości.

I jeszcze akapit pt "Ludzie". No po prostu dziękuję ! Za troskę, wodę mineralną i utlenioną, odwózkę do domu, otwartość zaplecza sklepowego, ciemne okulary (są super!), telefony, smsy, talerze z obiadem pod nos, żarty prześmiewcze, zdjęcia niczym do kampanii przeciw przemocy w rodzinie, wyrozumiałość na fochy, wsparcie, spojrzenia w oko, wskazówki, serdeczność całą nieogarnioną, za wszystko. (!)

Czasem odczuwa się dobitnie, jak wielka jest zależność człowieka od innych. Od tego, że ktoś się zatrzyma, że zauważy, jak stoisz bezradnie i nie wiesz, co masz ze sobą zrobić.

Jak to dobrze, że jest tak, że nie jest gorzej. Jaka to ulga, że to wszystko, że można się śmiać, że nic poważniej. Że nic więcej. Że nikt więcej. Że takie tam błahostki i że do wesela cudownie będzie. (Już jest nieźle, z każdą godziną lepiej). Że można zwyczajnie iść spać i wstać z łóżka rano, jak zawsze. Do znudzenia.

Boże drogi - Dziękuję Ci. Tak nieporadnie, bo inaczej nie umiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz