poniedziałek, 17 maja 2010

Mann i ja.

Podejrzewam, choć jeszcze nie jestem pewna, że zaprzyjaźnię się niebawem z Tomaszem Mannem. Bezsprzecznie jego opowiadania są tysiąckroć ciekawsze od nudnych wywodów zawartych w tekście o kolonializmie, czy sama właściwie nie wiem o czym, bo skupić się nad nim nie mogę, a i cyrylica mi w tym nie pomaga.

A pan Mann napisał tak:

"Czyż się nie zdaje, że wewnętrzne przeżycia człowieka są tym silniejsze i tym bardziej męczące, im swobodniej, samotniej i spokojniej z pozoru się żyje? Nie ma rady: trzeba żyć; i jeśli wzbraniasz się być człowiekiem czynnym i zamkniesz się w najcichszym pustkowiu, to zmienne zdarzenia bytu będą cię wewnętrznie opadać i będziesz musiał w nich sprawdzać swój charakter, czy jesteś bohaterem, czy błaznem". /Tomasz Mann, PAJAC (1897)/

3 komentarze:

  1. ja właśnie jestem na świeżo po czarodziejskiej górze. zajęła mi trochę (jak to u mnie, na przemian z mnóstwem innych książek), ale bardzo dobrze wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  2. i napraw sobie strefę czasową - jest maj, za oknem ciemno, a Twój blog mówi, że jest 14 - ja wiem, że aura szaleje, ale nie aż tak:)
    pozdrawiam bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeee!!! już zmieniłam :) dzięki. a "czarodziejską" też czytam. powolutku, ale z zamiarem do końca.

    OdpowiedzUsuń