czwartek, 27 maja 2010

to tu, to tam. czytam.

Duże i małe, przestronne i ciasne, zatęchłe i klimatyzowane. Biblioteczne czytelnie. Może obok nocy muzeów i wszelkich innych nocy, ktoś powinien ustanowić noc czytelni bibliotecznych? Nocami nie, ale dniami w nich siedzę. Są różne. Trochę jak restauracje. Mają klimat, albo i nie.

Jagiellońska - pozytywna, choć trochę taka halowata. Ale w żadnym razie nie jak supermarket. W inny sposób. Taki trochę sejmowy. Uderza klimatyzacja, wysoki sufit i uporządkowana przestrzeń - drewniane stoły w równych rządkach, oddalone od siebie według precyzyjnych matematycznych wyliczeń. Nieźle. Nieźle, bo ład. W ładzie można pracować.

Czytelnia na Małym Rynku - dość przytulna, mała. Parapet wypchany wybujałą roślinnością. Uczęszczana. Ale licz się z ryzykiem, że spotkasz tu znajomego. Poza tym... za ścianą (jedną, drugą, podwórzem i przejściem) centrum miasta, a więc plac zalany dzisiaj słońcem. Ostatnio częściej deszczem. Życie po nim depcze na okrągło. I tobie więc wydeptać się już chce z czytelni. Choćby i na ten deszcz.

Wydział historii - czytelnia bez klimatu, ale jeszcze nie jest najgorzej. I obsługa tutaj miła.

Grodzka - takiej nory, jak na religioznawstwie, to ze świecą szukać. Biblioteka - w porządku. Do czytelni jednak zmierzasz korytarzem, który na myśl przywodzi wszelkie brutalne przesłuchania z czasów kwitnącego komunizmu. Sama czytelnia to też w istocie swej nora. Ale pani pożyczająca książki zawsze jest miła. Rekompensuje uczelnianą estetykę, albo raczej jej brak...

8 komentarzy:

  1. musisz jeszcze gołębią odwiedzić:) bibliotekoznawco:)

    OdpowiedzUsuń
  2. polonistykę? nie miałam przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mayeranka ;)29 maja 2010 00:03

    nasza etno-czytelnia ( również Gołębia, na przeciwko polonistyki ;) ) jest bardzo niczego sobie... chociaż malutka więc jak ktoś jest głodny to wszyscy dookoła słyszą jego burczenie w brzuchu... ale to ma swój etno-urok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. etno-burczenia jeszcze nie słuchałam :) byłam tam w podwórkowej bibliotece tylko pogrzebać w katalogu i porobić foty. Bo ja prawie znikąd nie mogę niczego pożyczyć... taki nasz ukraino-urok. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja zapraszam... wiesz pożyczać ja też nie mogę z innych instytutowych, ale czytelnie stoją otworem, więc nasza etno także ;) miło tam... ale trzeba zrobić " rozeznania na wstępie" i jeśli przypadkowo trafi się na " tę mniej miłą panią" za ladą to najważniejsze to stanowczo mówić o co Ci chodzi... ona działa jak pies- wyczuwa twój strach :P

    OdpowiedzUsuń
  6. :D i właśnie dlatego ja nie lubię psów. Bo przed nimi nie sposób ukryć, że się boisz. A one to perfidnie wykorzystują. Ale powiedz, ta Pani nie szczeka, ani nie gryzie? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maniaku, podpisuję się pod tym, co Gawlak rzecze. :) Czytelnia Gołębnikowa fajna, taka starodawna, z lampami, drewniane stoliki, kolory ciepłe. Ostatnio mój drugi dom. :)

    OdpowiedzUsuń