środa, 15 grudnia 2010

pół tysiąca pociądów dalej

Następnego dnia zawsze się za czymś tęskni, nie bardzo wiedząc za czym. W końcu przychodzi na myśl, że może za śledziem. Więc znów zagląda się do spiżarni, i rzeczywiście - są tam śledzie.

Tove Jansson, "Córka rzeźbiarza"

Wygląda się więc za okno i rzeczywiście - nie ma tam lata. Zima ładna. Dostojna i konkretna. A człowiek tęskni za ciepłem i światłem. Słucha Możdżera. Bierze gorące prysznice i wychodzi z domu z kolorowymi szalikami. A jednak to nie to. A jednak zakopałby się pod warstwą koców, kołder, pierzyn.

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma? A może nie ma nas tam, gdzie dobrze? Może to źle, że nie bardzo dobrze tam, gdzie jesteśmy? Może, że źle, to nasza rzecz?

Brak. Słońca, światła, radości i tego beztroskiego, swawolnego stąpania po rozgrzanej ziemi.

Stanąć by się chciało - plecami i stopą lewą na ścianie, prawą na gruncie, z ręką jedną w kieszeni, z drugą zaopatrzoną w papieros. I głowę zadrzeć do góry i z całą swą wyniosłością słuchać muzyki z podziemia. Na własnych nogach chciałoby się. Się chciało... Pociąg w prawo, pociąg w lewo. Zaciąg.

O pół tysiąca pociągów już dalej jestem i ciągle w miejscu tym samym.

2 komentarze:

  1. ten opis 'uczty' z ktorego jest cytat mnie troszke przerazil, ale kurcze uwielbiam "Córkę rzeźbiarza" :)

    Maniaku nieprawda, ze wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma. Dlaczego nie? bo nie jestes w stanie tego stwierdzic, bo Cie tam nie ma. A to, ze moze inni tak mowia to nic nie znaczy, bo dla kazdego "dobrze" to jego wlasne egoistyczne "dobrze" a nie jakies takie ogolne, obiektywne. Wiec nieprawda i koniec :P Dobrze jest. No.

    Uwielbiam Maniaka pozatym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. córkę rzeźbiarza lubię. i uczty opis i zabawy dwóch dziewczynek w składanie ofiar Panu Bogu.
    i Kiśla. i Kiśla też - lubię i ściskam :):*

    OdpowiedzUsuń