środa, 9 lutego 2011

monotematycznie


Czasami jest tak, że nie tyle się należy, ile musi. Natura wygrywa, ma swoje prawa i większy doń szacunek, aniżeli człowiek do zasad własnych. Jest bezwzględna. Po całonocnej zabawie kredkami, nie masz wyjścia - spłacasz kredyt zaciągnięty na spanie (czy może nie-spanie raczej?) i to w trybie natychmiastowym. Choćby nawet w pełen słońca dzień - jeden z tych, w których zwykło się wyłazić na ulicę - czy to z celem, czy bez.

Wysypiać się - jeden z moich priorytetów ostatnimi czasy. Bo kiedy zaczynają za tobą biegać dołki, w liczbie coraz większej, zapytaj się najpierw, czyś wypoczęty. A jeżeli nie, to do łóżka goń. Oczywiście z umiarem, ale jednak goń.

Kiedy się jest nośnikiem potwornego zmęczenia, to wszystko zbrzydnąć potrafi poza granice wytrzymałości materiału ludzkiego. Nawet perspektywa grzańca z człowiekiem będącym jednym z najbliższych. I myśli się tak topornie - proces niemile absorbujący, niczym cięcie drzewa nożykiem do tapet...

Bene, bene. Dormi !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz