czwartek, 3 lutego 2011

popieprzonowatość


a a a

Sesja. Niby jest, a jakby jej nie było. Może znów czas na małe obelgi, zachęcające do nauki ? ...

Wiosna. Na razie jeszcze w powietrzu, nie wylądowała, o czym świadczy wszechobecne zimno. (Wszechobecny to jedno z moich ulubionych słów, jednak wtedy, gdy piszemy je wielką literą i traktujemy jako rzeczownik. Nie byle jaki rzeczownik z resztą).

Jak ktoś jest pierdoła, to płaci w bibliotece kary. Życie, życie, tralalala... A schody brudne stoją do dziś. I piachu-prochu tyle, że nawet zaczynam rozumieć, czemu wczoraj myślałam, że jest Popielcowa.

Kółeczka zębate. Bo takie jest moje myślenie - jedno z drugiego, drugie z trzeciego i tak naprawdę jedenaste też z trzeciego. Odechce mi się, kiedy zajmę się allomorfami i całym tym (Państwo wybaczą) cholerstwem.

Bezczelność. Jest, jest, jest. Państwo wybaczą.

I tłuką ci w łeb: zmień sposób myślenia, no zmień. No, zmieniam, a czy Państwo myślą, że to takie hop i siup? Wielbłąd przez igłę przelezie z większą gracją, aniżeli ja mój proces myśleniowy zreformuję. W Polsce reformy nie idą gładko, a jam Polak (jeno żeński) pełną gębą. Idzie za tym tak polskie dobro, jak i cała masa polskiego badziewia. Polaczki, Polaczkowie, naród mój kochany, co ma w głowie świat obs....

Ech.

Tak, dobrze jest oddychać, kiedy wiosna się już huśta tu i ówdzie.

Robić użytek z rozumu. Użytek. By nie był on tylko meblem, przesuwanym z kąta w kąt.

a a a a

a nie. Na końcu winno być z. Zatem z.

z z z z z

Tak spało tamagoczi. z z z z z

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz