Po porannej Mszy, przed głównym ołtarzem, szykuje się do opuszczenia Przybytku ojciec z synkiem około dwuletnim. Tata szepcze coś malcowi do ucha, po czym ten wyciąga do góry rączkę i macha Panu Bogu na do widzenia.
Miła to modlitwa - myślę sobie.
Na jednym ze skrzyżowań w centrum miasta samochody błyskawicznie zrywają się do ruchu, ledwie tylko błyśnie zielone. Pośrodku, gdzieś między nimi, jak gdyby z innej bajki, nieco zaplątany, jedzie staruszek na rowerze. Dostojnie. Powoli. W rytm niedzieli. Jak gdyby on jeden zachował rozsądek.
Jadę na rowerze i ja, przez pola pełne żółtych trawsk, rozbudzonych wreszcie owadów, gołych drzew i śpiewających ptaków. Zieleń wychyla się jeszcze nieśmiało, ale lada dzień wybuchnie. Wiem to. Przyjemnie tak grzać się w słońcu i oddychać powietrzem łagodnym.
I tylko zdjęcie czwartkowe.
Miła to modlitwa - myślę sobie.
Na jednym ze skrzyżowań w centrum miasta samochody błyskawicznie zrywają się do ruchu, ledwie tylko błyśnie zielone. Pośrodku, gdzieś między nimi, jak gdyby z innej bajki, nieco zaplątany, jedzie staruszek na rowerze. Dostojnie. Powoli. W rytm niedzieli. Jak gdyby on jeden zachował rozsądek.
Jadę na rowerze i ja, przez pola pełne żółtych trawsk, rozbudzonych wreszcie owadów, gołych drzew i śpiewających ptaków. Zieleń wychyla się jeszcze nieśmiało, ale lada dzień wybuchnie. Wiem to. Przyjemnie tak grzać się w słońcu i oddychać powietrzem łagodnym.
I tylko zdjęcie czwartkowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz