Czasem się zastanawiam, kim Ty naprawdę Jesteś w moim życiu. I kim ja jestem w swoim. I w Twoim też.
Słyszałam kiedyś, pół żartem, że inteligenci w czyśćcu będą czytać wszystkie książki, które kupili i których nie przeczytali. Nie jestem inteligentem, ale mam takich trochę. Siedziałam padnięta, z przemożną ochotą położenia się spać. Ale akurat nie było takiej możliwości. I wtedy właśnie wystraszyłam się myśli, że moim czyśćcem mogłoby być ogromne zmęczenie i niemożność położenia się do łóżka. Moje małe, acz straszne herezje, wielki Boże.
I wiesz, chciałabym, abyś był kimś znacznie więcej, niż tylko Żyrantem moich wielkich kredytów. Kimś więcej nawet, niż Dobrodziejem. Wyobrażam sobie czasem... ale czy można zamknąć Ciebie w wyobrażeniach? Jestem i gdy się złoszczę, to kopię Cię w kostkę, choć chciałabym inaczej.
Coś nie pozwala mi nie wierzyć, że Ciebie ze mną nie ma przez całe moje życie. Może to więcej niż "Coś" - może to jest właśnie ten słynny Duch Święty, w którego wierzę, a chyba tak często nie dostrzegam.
Nieprawda, że nie ma prawdy. I nieprawda, że każdy ma swoją. Nieprawda również, że wszystko jest relatywne. Tysiąc nieprawd w moim życiu świadczy o tym, że prawda być musi. I łamię nie tylko saperkę, ale i siebie, w dochodzeniu do niej. Wiem, że nie wiem więcej, niż wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz