Pod nogami rozjeżdżał się mokry śnieg. Poszliśmy na piwo - cała nasza czwórka. Ja, moje ego i rozdwojona jaźń. (Wszak dawno nie byliśmy nigdzie razem). Dopiero w trzecim lokalu znalazły się miejsca w sali dla niepalących. Trunek zniknął ekspresowo. Może dlatego, że jeden na czwórkę. Rozmowa nie bardzo się kleiła, więc wróciliśmy do etapu początkowego - w mokry śnieg uliczny. Rozjeżdżaliśmy się razem z nim.
o jenyyy, dość pesymistyczne, ale mam nadzieję, że to tylko taka impresja zimowa, a nie rzeczywista kondycja umysłu
OdpowiedzUsuńale piękne :)))
OdpowiedzUsuńtylko te lokale żeby były dla niepalących... eh. Pozdrowienia dla wszystkich czterech :))
cała czwórka za pozdrowienia dziękuje i potwierdza, że taką właśnie kondycję miała wczoraj. ale dzisiaj jest dzisiaj - nowy dzień, nowy tydzień. dziś jest lepsze.
OdpowiedzUsuńściskam Was!