Z założenia nie lubimy poniedziałków...
Bez zakładania - ten zaczął się od gwałtownej pobudki twardym drganiem telefonu oraz stwierdzenia braku słońca przy równoczesnej szarości życia. Minuty ciężkie, przytłaczające, ołowiane. Przystanki zachlapane, zasypane tonami śniegu. Śniadanie bez przekonania i noga za próg z konieczności. (Konieczności bywają zbawienne).
Nie lubię, kiedy dzień zaczyna się odczuciem przytłoczenia na każdym centymetrze kwadratowym ciała, ducha, umysłu i czego tam jeszcze... (Zwłaszcza, że jeśli przemnoży się ten powierzchniowy ogrom przez moje cztery, przed oczyma pojawia się imponujący metraż).
I takie to było usiłowanie niereagowania na podszepty rozumu, że będziesz się taplał w bagiennych nastrojach cały boży dzień.
I sen w busie. Sen uśmierza bolączki wywołane kiepskim nastrojem.
Wbrew snującej się szarości, popołudnie potoczyło się przyjaźnie. Płynęło w radości wspólnego kursowania pomiędzy mieszkaniami, pilotowania ewakuacji kanapy nieproporcjonalnie większej od otworu wyjściowego, schodzenia i wychodzenia po drewnianych schodach. A ja lubię drewniane schody...
(...)
"Znowu mogę myśleć trochę jakby ściślej". Odrobinę, póki co. Ale jest szansa na progres.
Są takie domy i mieszkania, których drzwi wprowadzają cię w przestrzeń ogromnie sympatyczną. Domy "wystarczająco czyste, by żyło się w nich zdrowo i dostatecznie brudne, by żyło się w nich dobrze". Za ich progiem czujesz, jak każdy metr kwadratowy oddycha ludzkim życiem - kawą, herbatą, rozmowami przy stole, książką zgłębianą w kuchennym kącie, przyprawami, zakupami, obiadem, uszczypliwymi i serdecznymi docinkami, czułością, zdrowym rozsądkiem i odrobiną szaleństwa, jajecznicą, serem, zakurzonym parkietem, stosem książek, gośćmi, śmiechem, myślami, troskami i szczęściem.
Przekraczasz próg pierwszy raz i zatapiasz się z rozkoszą w dobrej atmosferze.
Wypijasz kawę, wdeptujesz swoje ślady w parkiet i wychodząc myślisz po cichu, że może jeszcze kiedyś tu wrócisz?
A wrócisz? Ten dom otwarty!
OdpowiedzUsuńI prawda, że ta domowa przestrzeń oddycha życiem i pokładami życzlwości.
A cytat owy też mnie urzekł za pierwszym wejrzeniem :)
Dobrze było. Przybywaj częściej :)
Co do poniedziałków, to ja z założenia je lubię jednak :D
ściskam!!
Dobrze było :) tak dobrze, że chętnie przybędę :)
OdpowiedzUsuńdzięki.
wiesz, w takie dni, konieczność jest jedynym zbawieniem. muszę się z Tobą zgodzić.
OdpowiedzUsuń