Ilość niepoodrywanych rogów w kalendarzu krzyczy, jak bardzo jest się w tyle. W tyle na starcie. Z tym ściennym, co wisi, jest dużo lepiej. Co ma wisieć, nie utonie. Ty masz pójść. W tysiąc miejsc, a w każdym razie do przodu. Bez oglądania się za.
Czasem biegniesz, z całych sił, na pusty przystanek, na swój autobus, który już nadjeżdża, kiedy ty wciąż jeszcze biegniesz. Zatrzymuje się. Otwiera drzwi. Czeka jak smok, aż wpadniesz, by móc cię wchłonąć do środka i zamknąć paszczę. Więc dosłownie wpadasz, przepadasz we wnętrzu tego, czy innego Solarisa i łapiesz powietrze przez kilka następnych przystanków.
Jest to miłe, kiedy kierowca widząc, że już mkniesz, zatrzymuje się i czeka. Czeka, aż zdążysz, bo nikogo innego ten konkretny autobus w danej chwili nie obchodzi. Jest to miłe - móc zostawić temuż kierowcy, na okienku do sprzedawania biletów, dwie krówki na dobre popołudnie.
tytuł mógłby być: dwie krówki. ;-)
OdpowiedzUsuńi bardzo to miłe wszystko. bardzo. ;-)
przez chwilę była myśl o krówkach, ale myśl owa została zrezygnowana.
OdpowiedzUsuń(:
w sumie, w połączeniu ze zdjęciem, było by już za słodko...
OdpowiedzUsuńale może dwie krowy... może "autobusowy smok" ;-) brzmi lepiej ;)
:) jest tyle możliwości, że czasem rezygnuje się z każdej... a z drugiej strony rezygnacja też jest jedną z możliwości. A ja jestem urodzonym filozofem :P
OdpowiedzUsuń