wtorek, 26 maja 2015

rozmowy o Ciszy

Ze zdumieniem spostrzegłam, że maj się już kończy. Bo telefon z przychodni, że halo-halo, maj się kończy, naprawdę już po dwudziestym. Zapomniałam, że już. Że zaraz czerwiec. Tak wszystko, choć dziwacznie, to jednak bardzo szybko. 

Tymczasem rozmowy o ciszy, bo za murem żyją eremici. Bo można być wrażliwym na dźwięk obwodnicy, gdy na co dzień huczy Ciszą i ciszą. (Sprawy się kołyszą). Bo życie tutaj jest dobre, bo dźwięki też są dobre, ale krzyki męczą. I roboty drogowe za oknem i wiertarka sąsiada prawie o ósmej rano. I pretensje innych, wylewane na ciebie, że aż zachowujesz się bezczelnie i choć rozumiesz, to wychodzisz nie słuchając, z nie do końca miłą odpowiedzią na ustach. I ostry dźwięk telefonu w tle. I to, co mówią inni o innych, wzajemne "ale" odbijane od ścian. I dyskusje około polityczne i tyle bezsensownego pier...., w którym może nawet czasem bierzesz udział, choć wiesz, że nie ma sensu i że nie wiesz, po co. Tymczasem pragniesz ciszy i Ciszy. Swojej prywatnej, koślawej i Jego majestatycznej i pełnej pokoju. Bo przed świtem, lub tuż po, wstaje się po to, żeby ukraść i czas, i ciszę i Ciszę. Czas w Ciszy. By na chwilę nie było nic, żadnych zbędnych bodźców, by nie komentować i nie tłumaczyć, by być bez reszty i powinności. By spotkać się z sobą i spotkać się z Tobą. 

I jeszcze Duch Święty, żeby przekraczać siebie i odsuwać horyzont tak, aż w końcu przestanę go widzieć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz