poniedziałek, 20 października 2014

you don't want to be alone

Balkon. Popołudnie. Niedziela. Słońce. Ptaki na niebie. Ja, A. Rozmawiamy - o dziwo - poważnie. Więc jednak jeszcze jestem w stanie. O tym, że wśród ludzi brak relacji, życzliwości, wrażliwości na potrzeby drugiego. Że sąsiad to często dziś już całkiem obcy człowiek, nierzadko niemal ozięble obcy. I o Bogu trochę też. Boże, jak dobrze, że są ludzie, z którymi można Ciebie obgadać... ;)
Patrzę sobie w niebo, na błękit, na ptaki, trochę słucham, trochę łupie mnie od środka. Żeby było jak w filmie, musiałabym jeszcze palić papierosa i trzymać w dłoni naczynie z alkoholem. Tylko że to nie - nie jest film. Więc na trzeźwo łupie. 

Wieczór. Ciemno. Tramwaj. Stoję-siedzę - oparta w swoim ulubionym, najbardziej ostatnim miejscu - pod kończącą wagon szybą. Na uszach słuchawki, przeskakuję z piosenki na piosenkę - dziś się nie słucha. Jakoś tak... kijowo. Patrzę przez okno - ludzie na przystanku. W odległości kilku metrów stoi chłopak. Na głowie ma kapelusz, do kapelusza przypięty identyfikator. Ciekawe, co tam jest napisane - myślę sobie i czekam, aż odwróci się w moją stronę. Po chwili czytam: Dobrego dnia! Momentalnie uśmiecham się szeroko i on też się szeroko uśmiecha - w odpowiedzi. Pokazuję więc kciuk w górę i on także. Tramwaj rusza, a w mojej głowie myśl, że może trzeba było wysiąść i pójść z gościem na piwo? Humor taki nietęgi wszak. 

W tym zdziwaczałym świecie rzeczy, które nas pochłaniają i ogólnego dbania o własny brzuch i czubek nosa stwierdzam jednak, że największą radość przynoszą ludzie. Bo nawet, kiedy się bardzo cieszysz, to chcesz się tym właśnie z kimś podzielić. Ale szczere stwierdzenie, że bez drugiego człowieka nie da się w pełni żyć wymaga schowania sobie do kieszeni własnej, rozbuchanej dumy. Nie lada sztuka.



piątek, 10 października 2014

bezdroża

Zachwyca jesień w wydaniu obfitego słońca, błękitu nieba i zapachu podsuszonych liści pod kołami roweru, który w dni takie, jak ten, najlepszym towarzyszem jest. I jeszcze księgarnia - zatrzymujesz się przed regałem pełnym przewodników po wszelkich zakątkach świata, z ulotną myślą, że oto on - wielki świat - stoi otworem - tylko nie bać się brać. Ile razy w życiu miałeś tę pokusę, żeby zostawić wszystko i przenieść się gdzieś tam, gdzie spotkasz i poznasz samego siebie... A może raczej, by zgubić gdzieś po drodze walizki? Niepojęte jest życie, w którym, choć pragniesz stabilności i swojego kawałka podłogi, ciepłego łóżka, okna, drzwi i kilku innych rzeczy, przeczuwasz, że świętą jest gotowość do wypuszczenia z dłoni wszystkiego, co dźwigasz i w czym się zadomowiłeś - bez względu na to, czy dobre, czy złe. 




środa, 8 października 2014

Ekklesiastes

Zdaje się, że wszystko ma swój czas. Każda rzecz pod niebem. Jest więc czas pisania i przeciwnie. Czas modlitwy i czas jej usiłowania. Czas wewnętrznego spokoju i czas miotania się. Czas patrzenia i czas dostrzegania. Czas słuchania i czas usłyszenia. Czas wołania i czas nadstawiania uszu. Czas zadawania pytań i czas oczekiwania na odpowiedź. Czas umierania i czas rodzenia - umierania, aby się narodzić. 


Wszystkie myśli szlachetne ulatują w niebo, jak bańki mydlane. 
Nie ma co łapać ich.  
Wierzyć w Tego, Kto przebija każdą z nich szpilką.
Bo kiedy pęka, to się rozlewa
Jakieś dobro, niepewne, jak szczenię.

poniedziałek, 22 września 2014

raduje się serce, raduje się dusza

Ni na serio, ni żartem, ni pół. Nie chce się pisać ostatnio. Ale dziś nadmienię, że szaleniem wdzięczna za wczorajszy Mecz. Pozwoliłam sobie nawet zauważyć, że powinien istnieć jakiś hymn chorałowy na okoliczność wygranej w mistrzostwach świata w siatkówce mężczyzn. A. pozwoliła sobie z kolei podkreślić, że w średniowieczu nie było siatkówki. Na moje, proszące się samo przez się, pytanie: to jak oni żyli, odparła: krótko. A zatem - kolejna z mych uwag - jak to dobrze, że już istnieje siatkówka - można żyć dłużej. ;)

Ps. Introwertycznie radujący się policjant z ulicy S., zmuszony do pilnowania ambasady (żeby jej przypadkiem UFO nie porwało), pozostał introwertyczny w swej radości, na moje entuzjastyczne spostrzeżenie, że mamy mistrzostwo i że trzeba się cieszyć, bo to się często nie zdarza. Ale podziękował przynajmniej.

wtorek, 16 września 2014

uwolnić orkę 2

Taki film był kiedyś - uwolnić orkę. Może orkę prościej, niż życie? Swoboda, ale nie swawola. Zaufanie, ale nie bezmyślność. Spontaniczność, ale nie głupota. Bańka mydlana jest piękna, kiedy pozwolisz jej polecieć. Ściśnięta w dłoni nawet nie zaistnieje. Z życiem też - im bardziej ściskasz, tym szybciej pękasz. Nawet może bardziej Ty sam, niż Twoje życie?...

wtorek, 9 września 2014

Błogosławieni

Razem z drugim człowiekiem spływa błogosławieństwo. W różnej postaci. Błogosławiona wspólna modlitwa, błogosławiona wspólna impreza, wspólny wypad na fast food'a, jazda samochodem, czekanie na światłach, picie wina, granie w kręgle, śmiech, łzy, zakupy, spacery, rolki, słuchanie muzyki, robienie zdjęć, rozmowy, śpiew i taniec. Błogosławiony ten, kto nie jest sam i kto innym błogosławi swoją obecnością, by i oni nie byli samotni. Błogosławiony Pan - Ten, który daje nam Siebie i siebie nawzajem.  

środa, 3 września 2014

Nieskończona, najśliczniejsza

Jest w człowieku takie Wołanie... Niesamowicie głośne, choć przez innych zupełnie niesłyszalne. Taki moment, w którym serce się wyrywa. Tysiące łez, zachwyt, śmiech, cisza Absolutu - różnie jest wtedy, niekoniecznie super dostojnie, czy pobożnie, ale na pewno prawdziwie. 

Bogiem Jest Jezus Chrystus. Tyle mam do powiedzenia. Możliwe, że właśnie teraz ten blog powinien się skończyć.


* * *

Ciebie pragnąć dusza moja już nie przestanie,
O Dobroci nieskończona, aż Cię dostanie.
Nie opuszczaj serca mego - Ciebie wielce pragnącego
Jezu mile pożądany i ukochany.