poniedziałek, 6 lutego 2012

no bez jaj

Dziś bez obrazków, ale za to możesz sobie tu, Szanowny Jegomościu, wyobrazić co Ci się żywnie podoba. Byle nie nazbyt inwazyjnie. 
***
Lubię poniedziałki, co nie zmienia faktu, że poniedziałek również może być tym dniem, kiedy przysłowiowy żółw musi dać komuś w przysłowiową mordę. 
***
Dawno nie byłam w kinie i czas najwyższy to zmienić. To chyba dobry moment, by zatopić się w czyjąś historię swobodnie i lekko, bez zobowiązań, zupełnie tak, jak to ma miejsce, gdy człowiek układa się do snu we własnym, ciepłym łóżku. Zadziwiające, że czasem nawet to miękkie, dopasowane legowisko, ostoja po całodniowym wszystkim potrafi uwierać. I nie wiadomo, co z sobą zrobić. I nie rozchodzi się już chyba o najzwyklejsze rozleniwienie. 
***
Pśwle. Tak czasem jest, że nic dodać, nic ująć, tylko PŚWLE.
***
Niedaleko po obejrzeniu "Jak zostać królem" otrzymałam od jednej z najbardziej mi przyjaznych na tym globie Istot, rozkosznie cudownego smsa o treści: Fuck, fuck, good luck! I jak tu nie kochać ludzi? Wyciągam ze swej pamięci te i inne smaczki w tym stylu, w chwilach, gdy przestaje mi się chcieć myśleć. Gdy już nawet w łóżku leży się bez sensu a rzeczywistość, wewnętrzność, zewnętrzność i cokolwiek gdziekolwiek ma jedną wspólną cechę o nazwie "nieznośność". Być kobietą jest rozkosznie nieznośnie. Ale być mężczyzną? ... No bez jaj... ;)
***
A właśnie, właśnie. Od mniej więcej tygodnia prowadzę ornitologiczne obserwacje. Zauważywszy na moim balkonie kupkę gałązek, na której non-stop przesiadywał gołąb, pomyślałam sobie: no bez jaj! Jak kocham żywe stworzenia, tak nie życzę sobie mieć u siebie współlokatorów w postaci gołębiej rodziny. Czy nie wystarczy, że całkiem jawnie oraz zupełnie bezkarnie i bezwstydnie ptaki te prokreują na moim parapecie? Wtem Głos Rozsądku przemówił do mnie znienacka: zwariowałaś chyba. On zapewne się grzeje na tych badylkach, a nie dogrzewa swoje potomstwo. Nie zapominaj, że mamy prawie 20 stopni mrozu... 20 stopni mrozu i dwa gołębie, które z maniackim uporem wysiadują na przemian swoje jaja w liczbie dwóch. Jest tak zimno, że już nawet zrobiło mi się ich żal. Jeżeli cokolwiek z tych jaj się wykluje, to naprawdę będzie cud. Podejrzewam jednak że to zdeterminowane rodzicielstwo, poświęcenie i oddanie wbrew parszywym warunkom,  nakierowane jest w tym momencie już tylko na dwie mrożonki w skorupkach. 
Nie lubię gołębi, ale mimo wszystko przyznać trzeba - świat jest okrutny. 
***
Możesz wpaść. I możesz z butelką wina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz