Kiedyś chodziłam do szkoły. Została mi z tamtego czasu cała różnorodność wszystkiego i niczego, rzeczy wartościowych i nie, ot, cała sterta drobiazgów i wielkich spraw. I trochę muzyki - z częścią będę się identyfikować na zawsze, do pewnych utworów raczej nigdy się nie przyznam... Każdy ma prawo do zmian i do błądzenia również... ;)
Wstawanie na lekcje w okresie licealnym, poza wielkim bólem, który towarzyszył zwlekaniu się z łóżka w środku nocy i wychodzeniu na zewnątrz, kojarzy mi się jeszcze z włączanym rano radiem (dla zabicia nieprzyjemnego odczuwania poranka).
I w głowie został, i prawdopodobnie zagrzał tam miejsce na stałe, kawałek bardzo prosty, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Dopóki nie przypomniał mi się jakoś ostatnio, co zmusiło mnie do pogrzebania w internecie, nie miałam pojęcia, kto to śpiewa. Głos zawsze kojarzył mi się z wokalistą De Mono, ale tekst już niekoniecznie (jakoś nie do końca pasował mi do "statków na niebie", choć różnie to w życiu bywa i wszystko mogło być prawdą). Znalazłam. Do posłuchania TUTAJ.
Co mnie w nim rozbraja (choć innych naturalnie rozbrajać nie musi) to w kilku banalnych słowach wyrażone Spotkanie, a może raczej zaproszenie na Spotkanie i na Bycie, Życie, Współtrwanie. Po prostu "siadaj". I bądź. Zostaw wszystko inne. Odłóż. Po prostu przyjdź i pozostań.
Abstrahując od tego, co Autor miał na myśli... (nie lubię myślenia pod klucz i pod kluczem).
Dobra piosenka nie jest zła :) Przypomniało mi się, jak byłam w gimnazjum i wstawałam rano, a na dole w naszym domu mieszkał mój nieżyjący już Dziadek i słuchał Jedynki, w której to od rana leciało "Wesołe jest życie staruszka" :) Teraz na studiach słucham Radia Maryja - chcę czy nie chcę sąsiad/ka słucha na tyle głośno, że kilka mieszkań słucha razem z nią ;) Pozdrawiam, pax! :)
OdpowiedzUsuń:) odpozdrawiam i dobrego słuchania.
OdpowiedzUsuń