O.: Ananas.
ja: Karnawał.
O.: Rio.
ja: Brazylia.
O.: Jezus, co robi tak - O. rozkłada szeroko ręce...
O. potrzebuje pasków z papieru.
ja: Będziesz robić łańcuch na choinkę?
Albo O., albo Z.: Ale to już nie czas!
ja: No, tak. Już dawno po świętach. Niedługo będą następne.
Z.: No, te... Jajeczne!
Mówię do O. i Z., że odwalam za O. murzyńską robotę. No i tłumaczę, co to murzyńska robota - plantacje, biali, czarni i że nie jestem rasistą. No i co to rasista. W pewnej chwili na moje jakieś słowa, czy zachowanie, Z. woła:
- Racista!
Mówię więc, że rasista, a nie rencista. I znów trzeba tłumaczyć, co to rencista...
Mówię więc, że rasista, a nie rencista. I znów trzeba tłumaczyć, co to rencista...
* * *
Nie mogę już.
Jajeczne święta - dobre :)
OdpowiedzUsuń:) Chyba nie miałam już siły, ani natchnienia, żeby tłumaczyć, że nie o te pisanki się rozchodzi...
Usuń