Rozpoznać Zmartwychwstałego w swoim
życiu. Móc z przekonaniem powiedzieć: „To Jest Pan!”.
Rozpoznać siebie w swoim życiu. Móc
z przekonaniem, pokorą i życzliwą wyrozumiałością stwierdzić:
„To jestem ja”. I spotkać siebie z Panem. Nie swoje wyobrażenie
o Panu z własnym aktorstwem. Nie kreację ze spodziewaniem się,
maskę z oczekiwaniem, tysiąc spraw z Najwyższym Urzędem Do Spraw
Wszelakich, a szczególnie tych trudnych.
I pozwalasz sobie być, jakim dotąd
nie byłeś, nie myśleć o tym, co zaprzątało ci głowę, nie
zgrywać przed sobą gieroja, nie być uprzejmym za wszelką cenę,
nie analizować, nie spinać się, nie bać na zapas, nie robić
świętych min z okazji świętych Okoliczności. I przyznajesz, że twoje prywatne okoliczności nie zawsze są święte.
I pozwalasz sobie nie wiedzieć, jak jest dobrze. I pozwalasz przyznać, że nie jest idealnie. I że nie musi, bo nigdy nie będzie.
Tak, czy owak, Jest. Tak, czy owak, choć to mniej oczywiste - jestem. Tak, czy owak, cokolwiek myśli się i myśli ktokolwiek, moje jestem w Jego Jestem i dzięki Niemu. Całe i nieustannie. Dlatego mam być święty, bo powstałem ze Świętości. Jesteś przy mnie nawet, gdy się w Szeolu położę... Bo istnieję tylko dlatego, że Ty Istniejesz i nigdy na odwrót. Bo gdybyś nie chciał, nie byłoby mnie teraz, wczoraj, w ogóle nigdy. Bo gdybyś nie podtrzymywał przy życiu, nie byłoby żadnego życia. Gdybyś go nie dał, nie powstałoby samo. Twoje dary są tak niepojęte i nie do ogarnięcia, że czasem czuję się jak pies, który jeśli dać mu książkę, to prędzej ją obwącha i zeżre, niż przeczyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz