poniedziałek, 4 stycznia 2010

minuty, sekundy, nie mogę spóźnić się.

Słoneczny, mroźny, styczniowy dzień niedospany. I zabieranie się za zabieranie się do pracy.
I marzenia nieśmiałe i drobne.
I akcent z roku, który przepadł dużo wcześniej, niż 2009. Lubiany. Z epoki "naście".

3 komentarze:

  1. Oooo! Jak ja dawno tego nie słyszałam!! Dzięki Maniaku :)
    A w ogóle to Ciebie dawno nie widziałam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) i ja także. popracujemy nad tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Maniak, idziemy na koncert. No kurczę niezawodnie. :)

    OdpowiedzUsuń