środa, 6 stycznia 2010

Sesame Street

Ludzie. Ludzi nigdy dosyć.

Licencjat. Chciałoby się szczęśliwego rozwiązania z pominięciem fazy prenatalnej.
No, nie ma tak lekko.

Love. T.Love. Zawsze będzie brzmieć znajomo. Wszak to cząstka mej
nastoletniej historii. I pokoncertowe zdjęcie z Muńkiem. Heh, to było coś.

Limit. Bo "wszystko ma swój czas" i wszyscy nie mają czasu. Więc i ja go nie
mam.
Minuty dręczą w dalszym ciągu. Wespół z sekundami.

Lato. Ale zanim ono, to niechaj wiosna! Niech kwitnie. Ale oczywiście najpierw sesja,
potem wiosna. Nie inaczej.

Listy. "Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie". Czasem szkoda mi tych czasów,
kiedy się
ze skrzynki wyjmowało pachnącą kopertę. I nie był to rachunek.

Lwów. A tam Boże Narodzenie. I gościnni ludzie z ulicy Franka. I dworzec, z którego
wyrusza się
dalej, w ukraiński świat. I zeszyty w formacie B5.

Landszaft. Zimowy, senny, spowalniający. Z błotem pośniegowym i kałużami, w które
gwałtownie wjeżdżają autobusy. No i, rzecz jasna, z czystym, bielutkim
śniegiem,
oblepiającym choinki mojej prowincji.

Lenistwo. Taka choroba, która często, niestety, dopada mnie. Ale póki jestem w
kontakcie z
moją chęcią do życia (a ostatnio relacje nam się poprawiły),
zapomnieć należy o
lenistwie. Na nie jeszcze przyjdzie czas.

Lecz. Lecz póki co, czas na mnie.


Dzisiejszy odcinek sponsorowała literka "L". :)

Ponieważ "C" is for cookies. (:

6 komentarzy:

  1. Jak zaczełam czytać to wiedziaaaałam że to będzie literrrka "L" :D Mnie niestety ostatnio lenistwo dopadło mocno... ale walczymy, walczymy :) ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. wystarczy Maniaku :) pamiętasz - będzie dobrze. Nie najlepiej. Dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie – są cudowni.

    Licencjat – pisać proszę.

    Love – bez limitów.

    Lato – Grzegorz mu było.

    Listy – za które dziękuję!! :D

    Lwów – nie byłam, ale będę.

    Landszaft – zimowy obecnie.

    Lenistwo – rzadko uleczalne.

    Lecz – Lodowisko czeka :D

    Ściskam!
    :D

    OdpowiedzUsuń