wtorek, 26 stycznia 2010

Z góry pluć, gumę żuć...

Jest trochę tak, jak u wczorajszej Gaby i Czesława. Mdli, jak szarlotka z rana, czujność śpi (sesyjna), no i ten niepewny czas. Poza tym, cóż, zimno. Źli prorocy głoszą, że w nocy ma nastać 26 stopni pod kreską. Co nas nie zabija, to nas wzmacnia. Podobno. "I raz i dwa i trzy i wcale nie jest zimno mi"...? Nie, to byłaby już totalna hipokryzja.

I pomyśleć, że można przecież do RPA pojechać na miesiąc... Na przekór sesji i iście syberyjskiej zimie. Ludzie są szaleni. A mnie do szaleństwa brak entuzjazmu. W ogóle - entuzjazm, cierpliwość, życzliwość, spokój święty - kupię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz