środa, 20 stycznia 2010

wiwtorok

Miało mnie tu nie być. Miałam się uczyć. Ale myśli biegają nieokiełznane, nieposkromione zupełnie. Gonią dokąd chcą. Jedna drugą. Taki berek...

Wiktor lubi pszczółki, budynki z naturalnego drewna, lubi się całować, lubi długo mówić niezrozumiale. Julia natomiast lubi sok marchewkowy, lubi robić wszystko po swojemu, lubi dobre ubrania i minimalny makijaż. A ja lubię swoje własne notatki z wykładów, czasem pewnie niezrozumiałe dla reszty. A może?...

Wtorek był nijaki i dobry równocześnie. Nijaki do głębi. Dobry nie całkiem, ale przecież nie zmarzłam tak, jak się spodziewałam. No i przetrwałam w gąszczu nudnych minut uniwersyteckich. Jedna, druga, trzecia... A ty się studencie zaszyj i czekaj, aż przeczłapią obok ciebie. I uczyń coś, by tak pozostać przez nie niezauważonym. To jest sztuka! Bo jak cię znajdą, to niewątpliwie zatrzymają się nad tobą, pogrożą palcem i nie będzie zmiłuj się. Będą tak stać. Nudno i głupio.

Nie wyśpię się dziś, by jutro znów głowa ostentacyjnie mogła się pochylić ku ziemi. Na ostatnim wykładzie, tuż przed samym wykładowcą. Bo to pierwszy raz?

Doigrasz się kiedyś tą nieposkromioną bezpośredniością...

Wtorek był szary. I środa też będzie. Ale zacznie się kleić w całość ten tydzień, miesiąc, rok... Zlepi się kiedyś wszyściutko. Ciekawam, jaki to twór powstanie? Bo przecież zabawy plasteliną nigdy nie były moją mocną stroną.

Dość grafomanii. Na tę noc dość.

4 komentarze:

  1. Maniak - pogoda jest straszna, ale sobie pomyśl. Jeszcze tylko 3 miesiące! Tylko 3! (w zeszłym miesiącu były aż 4 - zauważ jak szybko leci czas). I będzie kololowo. I słońce. I wszystko będzie plastelinowololowe. :)

    Just keep smiling! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i będę bronić pracę. nieeeeee

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o widzisz... to się nazywa wyczucie :D

    OdpowiedzUsuń