poniedziałek, 18 stycznia 2010

teraz, tu

Głową w blat, naprawdę... Bo tydzień znów szary i zimny, bo miesiąc przesadnie monotonny, bo milion spraw, a czas? Na loterii nie wygram go przecież. Bo o spokoju, do jasnej cholery, to mogę poczytać, albo pomarzyć. A najlepiej zapomnieć. I jutro te nudne zajęcia. Boję się, że w przypływie własnych frustracji kogoś zbesztam. A nie chcę. Mogłyby się te nerwowości chociaż nie rozmnażać w tempie pączkowania drożdży.

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam.

3 komentarze:

  1. faktycznie nienajlepiej zaczęłaś ten tydzień
    wszystkie znaaki na niebie i ziemi mówią mi jednak , że jego koniec będzie całkiem całkiem

    wiedźma latająca po blogach

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja jeszcze raz z tym samym.
    lubie cię czytać.
    ale pomyśl, nie trzeba frustracji, nie wolno się jej. bo zje i pochłonie. i nic. nic zostanie.
    gawlak z śmiechem co się stara. bo już młodym być zapomniał.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) dziękuję Wam strasznie. Za obecność i w ogóle. Chyba wiem, kto lata po obłokach...;) a Gawlak ma w sobie niegasnącą iskrę młodości. I tak mu zostanie.

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń