Ludzie. Ludzi nigdy dosyć.
Licencjat. Chciałoby się szczęśliwego rozwiązania z pominięciem fazy prenatalnej.
No, nie ma tak lekko.
Love. T.Love. Zawsze będzie brzmieć znajomo. Wszak to cząstka mej
nastoletniej historii. I pokoncertowe zdjęcie z Muńkiem. Heh, to było coś.
Limit. Bo "wszystko ma swój czas" i wszyscy nie mają czasu. Więc i ja go nie
mam. Minuty dręczą w dalszym ciągu. Wespół z sekundami.
Lato. Ale zanim ono, to niechaj wiosna! Niech kwitnie. Ale oczywiście najpierw sesja,
potem wiosna. Nie inaczej.
Listy. "Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie". Czasem szkoda mi tych czasów,
kiedy się ze skrzynki wyjmowało pachnącą kopertę. I nie był to rachunek.
Lwów. A tam Boże Narodzenie. I gościnni ludzie z ulicy Franka. I dworzec, z którego
wyrusza się dalej, w ukraiński świat. I zeszyty w formacie B5.
Landszaft. Zimowy, senny, spowalniający. Z błotem pośniegowym i kałużami, w które
gwałtownie wjeżdżają autobusy. No i, rzecz jasna, z czystym, bielutkim
śniegiem, oblepiającym choinki mojej prowincji.
Lenistwo. Taka choroba, która często, niestety, dopada mnie. Ale póki jestem w
kontakcie z moją chęcią do życia (a ostatnio relacje nam się poprawiły),
zapomnieć należy o lenistwie. Na nie jeszcze przyjdzie czas.
Lecz. Lecz póki co, czas na mnie.
Dzisiejszy odcinek sponsorowała literka "L". :)
Ponieważ "C" is for cookies. (:
Jak zaczełam czytać to wiedziaaaałam że to będzie literrrka "L" :D Mnie niestety ostatnio lenistwo dopadło mocno... ale walczymy, walczymy :) ściskam!
OdpowiedzUsuń:) oby sił starczyło.
OdpowiedzUsuńwystarczy Maniaku :) pamiętasz - będzie dobrze. Nie najlepiej. Dobrze.
OdpowiedzUsuń(:
OdpowiedzUsuńLudzie – są cudowni.
OdpowiedzUsuńLicencjat – pisać proszę.
Love – bez limitów.
Lato – Grzegorz mu było.
Listy – za które dziękuję!! :D
Lwów – nie byłam, ale będę.
Landszaft – zimowy obecnie.
Lenistwo – rzadko uleczalne.
Lecz – Lodowisko czeka :D
Ściskam!
:D
LOL :)
OdpowiedzUsuń