Głową w blat, naprawdę... Bo tydzień znów szary i zimny, bo miesiąc przesadnie monotonny, bo milion spraw, a czas? Na loterii nie wygram go przecież. Bo o spokoju, do jasnej cholery, to mogę poczytać, albo pomarzyć. A najlepiej zapomnieć. I jutro te nudne zajęcia. Boję się, że w przypływie własnych frustracji kogoś zbesztam. A nie chcę. Mogłyby się te nerwowości chociaż nie rozmnażać w tempie pączkowania drożdży.
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam.
faktycznie nienajlepiej zaczęłaś ten tydzień
OdpowiedzUsuńwszystkie znaaki na niebie i ziemi mówią mi jednak , że jego koniec będzie całkiem całkiem
wiedźma latająca po blogach
a ja jeszcze raz z tym samym.
OdpowiedzUsuńlubie cię czytać.
ale pomyśl, nie trzeba frustracji, nie wolno się jej. bo zje i pochłonie. i nic. nic zostanie.
gawlak z śmiechem co się stara. bo już młodym być zapomniał.
:) dziękuję Wam strasznie. Za obecność i w ogóle. Chyba wiem, kto lata po obłokach...;) a Gawlak ma w sobie niegasnącą iskrę młodości. I tak mu zostanie.
OdpowiedzUsuńŚciskam!