środa, 22 września 2010

banał o konsumpcji

Półsłodkie, gruzińskie wino i feta w sałatce. Gołąbki i sos z drobnymi pomidorami.
Trzeba nam jeść i pić. Ale posiłek w dobrym towarzystwie nie jest tandetną konsumpcją. To takie małe nabożeństwo. Miłe nabożeństwo. Czasem trzeba się spotkać po to, by coś razem zjeść. Taki banał, proces życiowy zgłębiany na lekcjach biologii może w piątej klasie podstawówki... A mnie się zdaje, że odżywianie ma drugie dno, choć o tym w szkole sza. Bo nawet głupi fast food lepiej smakuje w towarzystwie kogoś zbratanego. Znaczy to, że równie ważne - obok tego, co się je - jest to, z kim się je.

A w głowie Raz Dwa Trzy... Już. Jak zabawa w chowanego.



4 komentarze:

  1. Jedz, módl się, kochaj. Nie znam tej książki, ale tytuł ma... coś, nie? Zgadzam się z Maniakowym podejściem do posiłków.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Może zatem zjemy wreszcie, Kiślu, ten wspólny obiad?

    Pozdrawiam ! !

    OdpowiedzUsuń
  3. zjedzmy więc! :) ugadamy sie jeszcze, bo teraz mam zawierusze odrobinową.

    ściskam!

    OdpowiedzUsuń