środa, 16 września 2015

zanim umrę

Ponieważ ostatnio jakoś nie spisuję się na medal, w wyniku czego i blog się nie spisuje, postanowiłam rozpocząć uroczyste umieszczanie tego, co przez liczne miesiące nagromadził mój telefon podczas spacerów po mieście. Dziś:


Czyli to, co odnalazłam dawno temu naprzeciwko biblioteki. Rozważania o życiu zdają się być zawsze na czasie, podobnie, jak strugowo-kwadrofonikowe Requiem, które przesłuchuję już chyba milion pierwszy raz. 




Ilu ludzi, tyle pragnień i pomysłów na "zanim umrę". Osobiście wybrałabym kilka z powyższej listy i dorzuciła co najmniej parę od siebie. I chciałabym to wszystko dużo wcześniej, niż dopiero "zanim umrę", bo wtedy będzie już bardzo późno. I jeszcze wisienkę na torcie czekoladowym. 

I jeszcze - Boże drogi - stuknij mnie w głowę. Z miłością.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz