wtorek, 18 października 2011

everything was the rhythm


Kiedy już zdaje ci się, że spokorniałeś i prawie ogarniasz, bądź czujny, byś z tą swoją zakichaną pseudopokorą i pseudomądrością nie plasną na twarz z przykrym jazgotem, który dzwoni w uszach jeszcze długo po zaistnieniu.


"Wszystko było rytmem"...

I to było dobre. Rytm, oddech, zegar, kalendarz, liście jesienią, kwiatki wiosną, upał latem. Regularność, porządek, ręcznik na wieszaku w łazience, kosz pod zlewem, książki na regale, spanie w nocy, praca w dzień, spotkania wieczorem i całą niedzielę. Albo się starzeję, albo regularność jest człowiekowi zwyczajnie potrzebna.

Zaburzyło się. Ja nie chcę tak. Nie znów i nie dłużej.

Szukanie, wracanie - tym żyjemy. Do Źródła, do Początku, do Domu, do Siebie, do Harmonii, do tego, kim miałem w istocie być. Kim jestem i dlaczego tak mało sobą w najlepszym tego słowa znaczeniu?...

I co na to wszystko Pan Bóg? Już chyba pytać nie mam odwagi. 

Bieda z nędzą tutaj pędzą. 

2 komentarze:

  1. Maniaku skąd jest to, że wsyzstko było rytmem? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "(...) Wszystko było rytmem
    Przesuwających się drzew, ptaka w locie,
    Pociągu na wiadukcie, świętem ruchu.(...)"
    Czesław Miłosz - "TO JEDNO"

    Kocham. I tekst i to: http://www.youtube.com/watch?v=grLRuoS7fsE

    :)

    OdpowiedzUsuń