niedziela, 30 października 2011

puzzle(d)


Tydzień w tydzień. Nie lubię robić posiedmiodniowych bilansów. Jednak nie ma ostatnio sposobności do zbierania myśli w całość. Szatkownica. I codziennie coś. I dużo człowiek spać musi. Nie wiem, czy każdy, ja coraz więcej chyba. Niemniej dobre jest życie. Puzzle z myśli jeszcze nie poskładane w jeden obrazek, ale od czasu do czasu coś się  wyłania. Jakiś fragment. Bo ja żyję fragmentami ostatnio. Jak na kilkusettysięcznej układance - najpierw fragment mostka, potem chmurki, potem cholera wie, czego, ale przecież się przyczepia, a na dalekim końcu całość. Zabawa trwa, dopóki szukam i sklejam. Na końcu jest tylko koniec, bo ile można siedzieć i patrzeć ?


Jesień. Takie tam tere-fere. No nie, że smutno,  ale że czas przypominania sobie. Ludzi na przykład. Że... byli. I że ci, którzy są - są ważni. Teraz.

Takie tam tere-fere. Cały czas dobrze niezmiennie. Czasem słabo. Jedno drugiemu nie przeczy. Takie życie. 
Nie Wiem, Kto, ale ktoś powiedział, że: "Jutrzejsze kosze na śmieci wyścielają dzisiejsze gazety", czy coś podobnego. I tak jest. Choć nie myślę o tym w kontekście Omnia Vanitas.  Tak jest po prostu. Wczoraj było ważne coś tam. Bo przecież wiem, że było. Na pewno, tak, tak. Ale dziś nie pamiętam, co to wczoraj było takie ważne. Może zwykły schabowy do usmażenia, może coś poważniejszego. Ja nie wiem, bo zapominam. Pamiętam tylko o kilku kluczowych sprawach. O ludziach. Więcej nie mogę utrwalić. Pamięć mam... kiepską. Albo zaśmieconą. Nie wiem, ale jeszcze nie czas na "odśwież".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz